Ostatnim wpisem kończącym tegoroczny cykl „Oliwia w Krainie Świateł”, jest wypad do wesołego miasteczka Legendia w Chorzowie.
Tematyką dzisiejszego wpisu jest baśń Lampa Aladyna, do której się udałam.
Na trasie zwiedzania pojawiło się bardzo dużo figur świetlnych, nawiązujących do tej bajki np. scena zaręczyn Aladyna z Jasminą, Pałac Sułtana, czy też zły Czarnoksiężnik.
Nie zabrakło też Dżina, do którego trzeba było się dostać pokonując labirynt…
oraz wejście do Jaskini Cudów w kształcie głowy węża.
Ciekawą atrakcją była Jama Bazyliszka, w której możliwa była przejażdżka wagonikami i strzelanie do potworów,
a dla małych dzieci dostępny był dodatkowo małpi gaj.
Zaraz za jamą, uwagę przyciągało olbrzymie Koło Młyńskie z równie olbrzymią kolejką do niego.
Ale warto było cierpliwie poczekać, gdyż z samej góry podziwiałam cudowne widoki na Ogród Świateł oraz na miasto.
Oprócz koła, dostępnych było łącznie 15 czynnych o tej porze karuzeli,
a także atrakcje multimedialne takie jak Świetlne Pnącza,
Rzeka Świateł, którą widziałam ze szczytu Koła Młyńskiego,
oraz Łąka Świateł.
Miałam okazję przejść obok Gwardii Sułtana oraz zrobić sobie zdjęcie z tak dobrze wszystkim znanym latającym dywanem.
Możliwości zrobienia ciekawych zdjęć było więcej…
Poczułam jakby to było jechać na słoniu…
czy też dotknąć księżyca.
Przez całą trasę zwiedzania w tle słychać było muzykę, a co kawałek stały punkty gastronomiczne oraz płonęły ogniska, przy których można było się ogrzać.
Jak to każda kobieta, nie odmówiłam sobie możliwości spojrzenia w zwierciadło – nieważne, że to było krzywe zwierciadło – efekt był zaskakujący.
W miasteczku Aladyna, przy wyjściu, przygotowano specjalną salę wystawową z makietami najwyższych gór świata. Pewnie nie będę miała możliwości zobaczyć ich na żywo, więc pozostały mi tylko fotki.
A teraz pytanie… Z jaką bajką kojarzy się wam ten oto zwierz? (Nie chodzi o mnie :))