Dar Pomorza Gdynia

Jednym z najpiękniejszych polskich żaglowców, o którym wielu z Was zapewne słyszało, jest Dar Pomorza. Będąc w Gdyni musiałam zobaczyć ten słynny statek. Dziś chciałam się z Wami podzielić swoimi wrażeniami ze zwiedzania pływającego muzeum. Na wstępie muszę zaznaczyć, że żaden ze mnie „wilk morski”, więc za wszelkie błędy lub niepoprawne nazwy z góry przepraszam.

Historia Daru Pomorza

Najpierw kilka słów o Darze Pomorza. Swoją nazwę otrzymał na cześć ludzi z pomorza, którzy zabiegali o zakup żaglowca do celów szkoleniowych i częściowo został sfinansowany z ich składek. Pod Polską banderą, jako statek szkoleniowy, pływał od 1929 roku. Przez około 30 lat na jego pokładzie wykształciło się kilka tysięcy uczniów i studentów.
Dar Pomorza od 1982 roku jest własnością Muzeum Morskiego w Gdańsku a od 1983 roku pełni funkcję muzeum. W czasie swojej służby jako statek szkoleniowy i jako statek-muzeum odbył wiele podróży między innymi dookoła świata, uczestniczył w różnych fregatach i w wielu ważnych uroczystościach na całym świecie.  

Dar Pomorza – dziś

Spacerując wzdłuż gdyńskiego nabrzeża nie sposób nie zauważyć dwóch olbrzymich trójmasztowców. Drugi z nich, nieco większy, to Dar Młodzieży – bezpośredni następca Daru Pomorza, którego nie udało mi się zwiedzić. Na pokład interesującego mnie statku weszłam po trapie. Następnie przeszłam do kasy gdzie odebrałam bilet. Zwiedzanie rozpoczęłam przechodząc przez ciężkie metalowe drzwi i po stromych schodach zeszłam na niższy pokład. Na dość dużej przestrzeni czekało na mnie dwóch „marynarzy”, a raczej manekinów stylizowanych na marynarzy, którzy stali między stołami. Była to jadalnio-sypialnia. Tak, nie pomyliłam się w ciągu dnia były tutaj stoły, a na noc rozwieszano hamaki, na których spali studenci. Na pokładzie takiego statku, przy ograniczonej powierzchni funkcjonalność jest bardzo ważna.
Dalej przeszłam do kolejnego pomieszczenia, w którym studenci mieli wykłady. Obecnie jest tutaj zorganizowana wystawa wraz z tablicami informacyjnymi na temat zwierząt na statkach. Na statkach można było spotkać różne zwierzęta, od szczurów, myszy, kotów i psów po jakieś bardziej egzotyczne zwierzęta.
Potem zobaczyłam serce Daru Pomorza, czyli maszynownie, a w niej olbrzymi silnik spalinowy. Następnie przeszłam do pomieszczeń technicznych. Kolejnymi schodami dotarłam do bardziej prestiżowych pomieszczeń. Kajuta kapitana, bosmana czy messa kapitańska wyglądają przepięknie, choć myślę, że na co dzień były dość ciasne, ale na pewno funkcjonalne.
Po wyjściu na pokład stanęłam na dziobie i poczułam się jak na Titanicu. Pamiętacie tę słynną scenę z filmu? Stojąc na dziobie statku uświadomiłam sobie jaki jest olbrzymi. Trzy maszty są ogromne (około 40 metrów) liny bardzo grube i jest ich naprawdę bardzo dużo, a kotwica chyba większa niż ja… 😊
Dziękuję Narodowemu Muzeum Morskiemu za udostępnienie wszystkich zbiorów do obejrzenia. W kolejnych wpisach opowiem Wam, co jeszcze udało mi się zobaczyć dzięki uprzejmości Narodowego Muzeum Morskiego, tym razem w Gdańsku.
Zapraszam do obejrzenia galerii z mojej wizyty na Darze Pomorza.